W powojennej
historii Polski jest kilka imprez lotniczych, które na stałe weszły do
świadomości społecznej, szczególnie sympatyków lotnictwa. Należą do nich
wielkie defilady powietrzne lat sześćdziesiątych, szybowcowe mistrzostwa świata
i Europy odbywające się w Lesznie oraz kilka największych imprez typu Air Show.
Wśród nich swoje znaczące miejsce ma mistrzowska impreza jednego z bardziej
niszowych sportów lotniczych – sportowego latania śmigłowcami. Była to impreza
szczególna, nie tylko ze względu na wykorzystywane statki powietrzne, ale także
na ich załogi, miejsce i sposób rozgrywania zawodów oraz czas w którym się
odbywały. Niecodzienne jak na zawody lotnicze było miejsce rozegrania wybranych
konkurencji czyli stadion miejski w Piotrkowie Trybunalskim. Jeszcze bardziej
niezwykły był skład załóg i przynależność zawodniczych rydwanów, gdyż w swojej
większości były to załogi i śmigłowce wojskowe. Pamiętać należy, że był to czas
dwubiegunowego podziału świata i żelaznej kurtyny, zza której przyleciały
wojskowe załogi wrogiego obozu polityczno-militarnego. Przyleciały o własnych
siłach lub, jak w przypadku Amerykanów, na pokładzie potężnego samolotu C-5A Galaxy. Jak na owe czasy wszystko to
było niezwykłe. Do tego dochodziła trudna sytuacja w kraju spowodowana kryzysem
gospodarczym i niepokojami społecznymi okresu pierwszej solidarności i
nadciągającego stanu wojennego. Starania wielu oddanych lotnictwu śmigłowcowemu
cywilów i wojskowych ze ś.p. Ryszardem Witkowskim na czele sprawiły, że coś co
wydawało się niemożliwe się odbyło. Więcej mistrzostwa zakończyły się dużym
sukcesem organizacyjnym i oczywiście propagandowym. Wyobrażam sobie
rozdziawione gęby widzów i kibiców, zwłaszcza interesujących się lotnictwem,
którzy na własne oczy, niemal na wyciagnięcie ręki mogli zobaczyć zachodnie
śmigłowce dla większości z nich znane jedynie z nielicznych zdjęć i artykułów
dostępnych w socjalistycznej ojczyźnie. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak terkot
łopat amerykańskich i niemieckich Hueyów, bzyczenie latającego jajka Hughesa,
filigranowa sylwetka Alouette II, nijaka Bölkowów czy smukła Gazelle
dostarczały zapewne niezwykle ekscytujących, niezapoznanych doznań. Tylko
pozazdrościć.
Temu
unikatowemu wydarzeniu poświęcony jest numer H1 magazynu Aeromax.pl. W
pierwszej części (zeszycie) mamy obszerną relację z okresu przygotowań do
imprezy, ceremonii jej otwarcia oraz pierwszych dwóch konkurencji. Jak zwykle w
Aeromax.pl wydane na wysokim poziomie edycyjnym i wydawniczym, z licznymi
zdjęciami i kilkoma rysunkami, w tym satyrycznymi. Wszystko okraszone bardzo
fajnym, przyjaznym dla czytelnika tekstem Miłosza Rusieckiego. Stosunek
objętości tekstu do zdjęć czyni z zawartości raczej fotoreportaż, niż typowy
artykuł czy mini monografię. Nie przeszkadza to jednak w lekturze, wręcz
przeciwnie, dzięki swojej spójności dostarcza bardzo przyjemnych wrażeń.
Podjęcie tematu z kolejnego obszaru prowadzi do
jeszcze większego rozbicia tematycznego Aeromax.pl. Jednakże ocalenie od
zapomnienia tamtej imprezy jest tego warte.
Powiązane wpisy:
Sześć stopni swobody - śmigłowce w PRL-u
Aeromax.pl S19 – An-24 w fotorejestrze
Aeromax.pl – rejestr statków
powietrznych tura druga
Kolorowe czajniki – Mi-2 w Aeromax.pl
Aeromax.pl - fotorejestr w nowym obszarze
Aeromax.pl-magazyn na jeden wieczór
Aeomax.pl18 – przedwczesne pogłoski
Aeromax.pl 17 - numer na pięć
Aeromax.pl-16. Magazyn dla wytrwałych wytrwałych
Aeromax.pl-15. Magazyn cienki - za cienki
Aeromax.pl-14. Na dobrym kursie
Aeromax.pl-13. Trzynastka nie musi być
pechowa
Aeromax.pl-12. Pomiędzy jakością a ilością
Aeromax.pl-11. W odwrocie
Aeromax.pl-10/100
Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
Aeromax.pl-numer specjalny S1- nowa seria
Aeromax.pl. S2 i S3-seria specjalna się rozpędza
Aeromax.pl – specjalna seria numerów specjalnych
Aeromax.pl - Su-20 w numerze specjalnym
Su-7 - historia służby w Aeromax.pl
Su-7 x 3 - oczko Aeromax.pl
Aeromax.pl. SP-fotorejestr - początek cyklu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz