W dniu dzisiejszym nikt chyba nie ma już wątpliwości, że historia się nie skończyła, a Francis Fukuyama "utopił " rozsądek w swojej utopii. Więcej, żyjemy w czasie, kiedy bieg wydarzeń nabrał niespotykanej dotychczas dynamiki, a liczba nabrzmiałych konfliktów politycznych i społecznych jest tak duża, że kwestia globalnego konfliktu zbrojnego sprowadza się dziś nie do pytania czy, lecz kiedy. Od pewnego czasu wzrost napięcia, zwłaszcza za naszą wschodnią granicą, spowodował wzrost aktywności militarnej wojsk NATO w naszym kraju.
Po za wszystkimi negatywnymi
implikacjami zaistniałej sytuacji, dla wielu sympatyków lotnictwa pojawił się bonus
w postaci rosnącej aktywności lotnictwa na naszym niebie. Powoli powszechnieją
nam amerykańskie Black Hawki, Chinooki czy nawet Apache, a widok F-16 to już
"chleb powszedni". Nie mniej ciekawie przedstawia się sytuacja
lotnictwa transportowego. Często internet obiegają kolejne zdjęcia z
"wizyt" olbrzymich C-17, An-124 czy B747 na naszych lotniskach. Nie
mało jest też mniej spektakularnych, choć nie mniej interesujących perełek.
W ostatnim tygodniu poznańską Ławicę odwiedziły między innymi: brytyjskie A400M i Voyager, francuski A310 oraz ukraińskie Rusłany. Co prawda olbrzymy z kuźni Antonowa już u nas bywały, raz nawet największy rodzynek, tym razem gratka była większa, gdyż odwiedziły nas dwie maszyny w odstępie poniżej pół godziny.
Potężny
Antonow An-124 był odpowiedzią Związku Radzieckiego na największy od końca lat sześćdziesiątych
amerykański wojskowy samolot transportowy C-5 Galaxy. Oblatany w roku 1982 był
produkowany do roku 2004, co pozwoliło zbudować nieco ponad pięćdziesiąt
maszyn. Ten długi na prawie 69 metrów kolos, ze skrzydłami o rozpiętości 73,3
metra jest w stanie przenieść ładunek o masie 150 ton na dystansie
do 3200 kilometrów. Tylko on i Galaxy posiadają zarówno tylna rampę ładunkową,
jak i przedni unoszony dziób, co czyni ładownię przejezdna na
przestrzał.
Po rozpadzie ZSRR część samolotów znalazła się na Ukrainie zasilając towarowe linie lotnicze Antonowa. Pozostałe w ZSRR samoloty po części pozostały w wojsku, w większości nadal w barwach Aerofłotu. Część zasiliła cywilne spółki. Rusłany są jedynymi dostępnymi komercyjnie samolotami mogącymi przewozić wielkogabarytowe ładunki o masie powyżej sześćdziesięciu ton. Ta unikatowa właściwość zapewnia nie tylko dochód firmą przewozowym lecz także sprawia, że jak żaden inny samolot, Rusłan w swojej historii przewoził różne, czasem bardzo dziwne ładunki.W ostatnich latach stałym klientem Rusłanów zarówno z Ukrainy, jak i Rosji były nadal są siły zbrojne NATO.
Działalność
militarna była też powodem przybycia dwóch Anów-124 do Poznania. Jego wielkość
sprawia, że klasyczne u nas Boeingi-737 i Airbusy A320 wydają się być znacznie
mniejsze. Niezwykła wrażenie robi start maszyny (UR- 82072), od samego początku
wyglądający majestatycznie wręcz ociężale. Nie inaczej wyglądało wznoszenie nad
miastem. Pozostawiając cztery smugi ciemnego dymu olbrzym powoli piął się w
przestworza zdobywając je metr po metrze. Patrząc z pewnej odległości wydawał
się wręcz stać w miejscu.
Zapewne niejeden Poznaniak zatrzymał się na chwilę by
znaleźć źródło większego niż zwykle hałasu na niebie i obserwować majestatyczny
lot kolosa. Nie minęły emocje związane ze startem jednego Rusłana, a już na
horyzoncie pojawił się drugi (UR- 82027) olbrzym, który majestatycznie, wręcz
lekko usiadł na poznańskim pasie. Po skołowaniu przed terminal otoczony został
przez wianuszek ciężarówek przybyłych po sekretną zawartość jego wnętrza. Wieczorem
drugi ukraiński gość odleciał do domu, a ja ciągle czekam na Galaxy
powiązane wpisy:
"Prezent od Putina"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz