Nikomu chyba nie trzeba przypominać, że
lotnictwo jest dziedziną, która nie toleruje bylejakości, czego w Polsce
doświadczyliśmy chyba najboleśniej.
Już za kilka dni zaczyna się kolejny Air
Show w Radomiu. Impreza ta niewątpliwie wpisała się na stałe w kalendarz imprez
lotniczych tej części Europy jako dominujący punkt. Jest to zasługa wieloletniej
ciężkiej pracy setek ludzi związanych z organizacją kolejnych edycji imprezy.
Mam nadzieję, że tym razem będzie tak samo. Podążając za współczesnymi trendami
radomski Air Show ma swoją stronę internetową, która stanowi jeden z
podstawowych kanałów informacyjnych, zwłaszcza dla potencjalnych widzów. Mając
na uwadze tworzenie i utrzymanie pozytywnego wizerunku Sił Powietrznych i armii
w społeczeństwie, strona ta powinna być wzorem profesjonalnego podejścia do
zagadnień związanych z lotnictwem. Czy tak jest w rzeczywistości?Przygotowując się do kolejnego wyjazdu na Air Show w Radomiu zajrzałem na stronę, a zwłaszcza do zakładki aktualności. Nie powiem, informacji jest tam sporo, przydatnych, podanych w przystępny dla potencjalnego widza sposób. Zasmuciło mnie jednak, że ten prosty język stracił wiele z profesjonalizmu, gdyż w wielu miejscach pojawiły się błędy terminologiczne i merytoryczne. Nie tędy chyba droga do promocji imprezy oraz lotnictwa, w szczególności sił powietrznych w setną rocznicę ich powstania. O ile jednak kilka błędów merytorycznych można by od biedy usprawiedliwić brakami w wiedzy redaktorów strony, o tyle liczne błędy wynikające z niechlujstwa i bylejakości pracy kompromitują Organizatorów i Siły Powietrzne. Szkoda, bo taki na pozór „drobiazg” stanowi niepotrzebną rysę na ich wizerunku.
Tak poważne zarzuty wymagają uzasadnienia,
które przedstawiam poniżej. Na początek poważniejsze błędy:
„BO-105
został wprowadzony po raz pierwszy w 1967 r.” – poprawna nazwa to Bo 105, warto
było by też podać do czego został wprowadzony;
„dla łopatek wirnika” – może Autor przyjrzy się przy okazji
imprezy takiej łopatce o długości kilku metrów i masie co najmniej
kilkudziesięciu kilogramów;„systemu rotora bez zawiasów” – chodzi zapewne o głowicę bezprzegubową, zawiasy łatwiej spotkać w stodole niż w głowicy wirnika nośnego śmigłowca;
„BO-105 może latać w pętlach, rolkach, beczkach i praktycznie wszystkich innych manewrach” … .
„Kadłub
to monolit, zbudowany na bazie plastra miodu z węglowym użebrowaniem,
wzmacniającym całą strukturę, która była badana w testach zderzeniowych z siłą
do 26g” – niezły bełkot, zwłaszcza ten plaster miodu z użebrowaniem węglowym.
"Obecnie
Gripen znajduje się na wyposażeniu lotnictwa Szwecji, która użytkuje około
100 z 204 zakupionych maszyn (w tym 28 dwumiejscowych) oraz lotnictwa Czech i
Węgier, posiadających po 14 samolotów (wypożyczone od Szwecji) i będących
pierwszymi państwami należącymi do NATO, które wykorzystują Gripen” – a co z
Tajlandią i RPA?
Co się tyczy staranności, to w jednym materiale nazwa samolotu pisana
jest na dwa sposoby:
„Samolot
SU-27 jest obecnie jedynym samolotem na świecie, który może wykonać w pełni
tzw. manewr Kobra. Prawdziwym dowodem możliwości manewru są piloci zespołu
akrobacyjnego Russkije Witiazi, którzy wykonują jednocześnie tę figurę na 10
samolotach Su-27”„ …czeskie Jas-39 C Gripen, L-159A Alca, Mi-17 oraz Mi-24/35, słowacki MiG-29, rumuński Mig-21” – 21 z małym g pewnie dlatego, że starszy. Po za tym JAS 39 oraz ALCA.
Ogólnie litera g sprawia wiele kłopotów.
„… osiągając
przeciążenie 9G” już na lekcjach fizyki w podstawówce uczą, że przyspieszenie
oznaczamy „g”, chyba, że autor zapatrzył się w najnowsza reklamę Wilna.
I dalsze niedbalstwa:
„Nast. Epnie został sprzedany prywatnemu właścicielowi i
odrestaurowany” – redaktor chyba nawet nie przeczytał, co wstawił na stronę.„…na niemiecki myśliwiec ME-109” – powinno być Bf 109 lub od biedy Me 109.
"W latach 1969-1970 czterdzieści egzemplarzy tego typu maszyny, będących opisanych jako „Saab J105OE” zostało zakupionych przez Austrię”.
„PZL-130 Orlik to samolot o zasięgu nieco ponad 1000 km, jego pułap wynosi 9000m” dlaczego kilometry zasługują na spację a metry już nie?
I to by było na tyle, mam tylko nadzieję,
że autorzy strony pracują jako wolontariusze, bo jeśli biorą za takie „pisanie”
kasę, to organizatorzy powinni się zająć się jeszcze poważniej tą sprawą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz