Tegoroczne
targi ILA przypadały w trzydziestą rocznicę powrotu imprezy do Berlina. Nie
była to jednak okazja do szczególnego świętowania, gdyż gołym okiem widać, że
impreza znajduje się na równi pochyłej. Zredukowana liczba wystawców, skromna
ilość prezentowanych statków powietrznych oraz ograniczenie pokazów w locie do wręcz
karykaturalnego poziomu sprawia, że zainteresowanie ILA maleje nie tylko wśród szerokich
rzesz sympatyków lotnictwa, ale także profesjonalistów. Wyraźnie widać, że
wielkie plany reaktywacji berlińskiego salonu i postawienia w jednym szeregu z
Paris Air Show oraz Farnborough nie wytrzymały próby czasu. Jak na wielu innych
polach, także w lotnictwie Niemcy oddają prymat w Europie na rzecz innych
podmiotów, nie koniecznie europejskich. Widać to zwłaszcza w najnowszych
zakupach sprzętu lotniczego dla Bundeswery, gdzie w obrębie sprzętu lotniczego po
za Eurofighterami oraz produktami Airbusa (A400M, nieliczne śmigłowce i
samoloty pasażerskie) największe kontrakty padły łupem koncernów zza Atlantyku
(F-35, CH-47, P-7). Także pacyfistyczne zapędy aktualnego rządu Niemiec oraz polityka
„gry na przeczekanie” w zakresie wsparcia Ukrainy w wojnie z Rosją nie sprzyjają
organizacji imprez z szerokim udziałem samolotów wojskowych, a te właśnie najmocniej
przyciągają zarówno profesjonalistów, jak i szeroką publiczność.
TOP3 magazynu:
1. LIA2022 –(prawie) bez pokazów w locie. Choć impreza nie jest już tak ważna jak kiedyś, warto zapoznać się z relacją z niej, tym bardziej, że z opisanych wyżej przyczyn wielu z czytelników SP nie pojawiło się na tegorocznej edycji ILA.
2. A321XLR przybliża świat. Wersja bestsellera Airbusa o ultra dalekim zasięgu stanowi ciekawą próbę nie tylko wejścia sprawdzonego produktu w niszę rynkową powstającą w wyniku starzenia się królującego w tym segmencie rynku Boeinga 757, ale także rozszerzenia rynku przewozów niskokosztowych na loty dalekiego zasięgu realizowane samolotami wąskokadłubowymi. Niewątpliwą zaletą nowego wariantu A320 są niskie koszty eksploatacji w przeliczeniu na pasażera, dające możliwość efektywnego przewozu mniej wymagających pasażerów na długich trasach, głównie turystycznych. Z drugiej strony powstaje pytanie, na ile ten mniej wymagający klient będzie w stanie zaakceptować lub wręcz wytrzymać niski komfort podróży, który trzeba będzie znosić przez wiele godzin, tym bardziej, że wobec nadchodzącego globalnego kryzysu ekonomicznego popyt na przewozy lotnicze lowcost zapewne zmaleje. Wspomniane wyżej oraz inne, nie mniej ważne aspekty wejścia na rynek A321XLR omawia w swoim artykule Bartosz Głowacki. Ciekawie i rzeczowo.
3 Swiss kontra kryzys pandemiczny. Pandemia Covid w sposób wyjątkowo brutalny potraktowała branżę lotnicza, szczególnie linie lotnicze, których pole działania wskutek ograniczeń o charakterze administracyjnym zostało drastycznie ograniczone, w skrajnych przypadkach, przez pewien czas niemal do zera. Dla większości z linii lotniczych jedyną szansą na przetrwanie była niemała pomoc państwa połączona z głęboką restrukturyzacją firmy, jej siatki połączeń, floty oraz pracowników. Ciekawym przykładem są tu szwajcarskie linie lotnicze Swiss, należące do Grupy Lufthansa. Otrzymały one wsparcie od szwajcarskich władz w postaci gwarancji kredytowych na 1,5 mld CHF. Jednak wsparcie to obwarowane było bardzo surowymi warunkami, które wymusiły na linii bardzo konkretny sposób działania na rzecz przetrwania, przy zachowaniu możliwie szerokiej działalności i minimalnych stratach w strukturze „ludzkiej, sprzętowej, operacyjnej i środowiskowej”. Działania te okazały się na tyle skuteczne, że linia wyszła już na prostą. Historię działalności biznesowej, uwieńczonej sukcesem walki o przetrwanie linii Swiss bardzo szczegółowo opisuje w swoim artykule M. Sigmund. Obszerny, jak na SP, artykuł może znużyć mniej zainteresowanego tym tematem czytelnika. Uważam jednak, że sprawa jest na tyle istotna i aktualna, a sukces linii tak spektakularny, że taki opis jest uzasadniony i warto mu poświęcić nieco więcej czasu.
Przy okazji widać wyraźnie podział opinii na temat pandemii, jaki panuje wśród redaktorów SP. O ile Bartosz Głowacki pisze o pandemii, o tyle Marcin Sigmund, podobnie jak redaktor naczelny pisze o „tzw. pandemii”. No cóż indoktrynacja ma niejedno oblicze.
TOP3 magazynu:
1. LIA2022 –(prawie) bez pokazów w locie. Choć impreza nie jest już tak ważna jak kiedyś, warto zapoznać się z relacją z niej, tym bardziej, że z opisanych wyżej przyczyn wielu z czytelników SP nie pojawiło się na tegorocznej edycji ILA.
2. A321XLR przybliża świat. Wersja bestsellera Airbusa o ultra dalekim zasięgu stanowi ciekawą próbę nie tylko wejścia sprawdzonego produktu w niszę rynkową powstającą w wyniku starzenia się królującego w tym segmencie rynku Boeinga 757, ale także rozszerzenia rynku przewozów niskokosztowych na loty dalekiego zasięgu realizowane samolotami wąskokadłubowymi. Niewątpliwą zaletą nowego wariantu A320 są niskie koszty eksploatacji w przeliczeniu na pasażera, dające możliwość efektywnego przewozu mniej wymagających pasażerów na długich trasach, głównie turystycznych. Z drugiej strony powstaje pytanie, na ile ten mniej wymagający klient będzie w stanie zaakceptować lub wręcz wytrzymać niski komfort podróży, który trzeba będzie znosić przez wiele godzin, tym bardziej, że wobec nadchodzącego globalnego kryzysu ekonomicznego popyt na przewozy lotnicze lowcost zapewne zmaleje. Wspomniane wyżej oraz inne, nie mniej ważne aspekty wejścia na rynek A321XLR omawia w swoim artykule Bartosz Głowacki. Ciekawie i rzeczowo.
3 Swiss kontra kryzys pandemiczny. Pandemia Covid w sposób wyjątkowo brutalny potraktowała branżę lotnicza, szczególnie linie lotnicze, których pole działania wskutek ograniczeń o charakterze administracyjnym zostało drastycznie ograniczone, w skrajnych przypadkach, przez pewien czas niemal do zera. Dla większości z linii lotniczych jedyną szansą na przetrwanie była niemała pomoc państwa połączona z głęboką restrukturyzacją firmy, jej siatki połączeń, floty oraz pracowników. Ciekawym przykładem są tu szwajcarskie linie lotnicze Swiss, należące do Grupy Lufthansa. Otrzymały one wsparcie od szwajcarskich władz w postaci gwarancji kredytowych na 1,5 mld CHF. Jednak wsparcie to obwarowane było bardzo surowymi warunkami, które wymusiły na linii bardzo konkretny sposób działania na rzecz przetrwania, przy zachowaniu możliwie szerokiej działalności i minimalnych stratach w strukturze „ludzkiej, sprzętowej, operacyjnej i środowiskowej”. Działania te okazały się na tyle skuteczne, że linia wyszła już na prostą. Historię działalności biznesowej, uwieńczonej sukcesem walki o przetrwanie linii Swiss bardzo szczegółowo opisuje w swoim artykule M. Sigmund. Obszerny, jak na SP, artykuł może znużyć mniej zainteresowanego tym tematem czytelnika. Uważam jednak, że sprawa jest na tyle istotna i aktualna, a sukces linii tak spektakularny, że taki opis jest uzasadniony i warto mu poświęcić nieco więcej czasu.
Przy okazji widać wyraźnie podział opinii na temat pandemii, jaki panuje wśród redaktorów SP. O ile Bartosz Głowacki pisze o pandemii, o tyle Marcin Sigmund, podobnie jak redaktor naczelny pisze o „tzw. pandemii”. No cóż indoktrynacja ma niejedno oblicze.
Powiązane wpisy:
Skrzydlata Polska 7/22 – pomiędzy
rzeczywistością a fantazją
Skrzydlata
Polska 6/22 – niskoemisyjna
Skrzydlata Polska
5/22 – helikopter z wyciągarką
Skrzydlata
Polska 4/22 – wojna? Jaka wojna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz