Wdrożenie nowego typu
samolotu do służby, czy to wojskowej czy cywilnej, jest zawsze przedsięwzięciem
bardzo złożonym, wymagającym dużo sił i środków, a przede wszystkim doskonałej
organizacji. Chyba największym tego typu wyzwaniem, przed jakim stoją Siły
Powietrzne jest wprowadzenie do służby nowych samolotów wielozadaniowych F-35 Husarz. Przygotowanie kadr i
infrastruktury to najważniejsze z obszarów działań. Wyzwania w każdym z nich są
olbrzymie, czasu nie ma za dużo, a koszty są astronomiczne. Czas tu jest
decydujący, gdyż nie ma go za dużo nie tylko w aspekcie szybko zbliżającego się terminu dostawy samolotów. Nie mniej istotny jest czas geopolityczny, który ostatnio bardzo
przyspieszył, oby nie na tyle, że F-35 z biało-czerwonymi szachownicami spóźnią
się na czas, w którym będą najbardziej potrzebne. Znamy to już z historii.
Pozostaje mieć nadzieję, że brak analogii historycznych dotyczyć będzie nie tylko braku
szachownic w barwach narodowych. Po raz pierwszy bowiem nasze samoloty w
kwestii oznaczeń przynależności państwowej zostały „zrobione na szaro”. W tym
przypadku jest to jednak działanie jak najbardziej uzasadnione, być może
inspirujące do szerszego zastosowania, zamiast protez w postaci barwnych
szachownic w rozmiarze mini, jak w Black
Hawkach. Może lepiej iść z duchem czasu niż kombinować, choć to ostatnie
akurat wychodzi nam nie najgorzej. Z drugiej strony jednak być może kusimy los. Jeden
śmigłowiec nosił już oznaczenie tego typu i jak skończył? W odróżnieniu od
szachownicy low vis inne wydarzenia
związane z programem polskich F-35 są rzeczywiście pierwsze: pierwsza
prezentacja, pierwszy lot i debiut polskiego pilota już za nami. Kolejnych
pierwszych razy będzie zapewne jeszcze wiele. W końcu to wspaniała okazja dla
polityków i generalicji do zaprezentowania się w medialnym blasku. O ile ze
strony wojskowych rzetelne informowanie o postępie programu jest jak
najbardziej wskazane, to już liczne konferencje polityków z Husarzem w tle budzą mieszane uczucia.
Jakoś nie mogę wyzbyć się przekonania, że ich intencje nie są do końca
szlachetne. Może się mylę, a może żyję już na tyle długo i widziałem tylu
polityków w akcji, że inaczej myśleć nie potrafię. Pozostaje nadzieja.
Nadzieja, że program okaże się sukcesem, bo co do intencji polityków złudzeń
nie mam.
Pozostając przy politykach chciałbym nawiązać do klasyka, który mówił że prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy. Tak się składa, że zarówno wojskowi lotnicy, jak i politycy będą mieli okazję do wykazania się w tym względzie. Być może już podczas najbliższego AirShow w Radomiu będzie okazja by się pożegnać z dwoma, może trzema lub nawet czterema typami statków powietrznych, które przez dekady z dumą nosiły na kadłubach szachownice. Czy decydentom wystarczy odwagi i determinacji, by uhonorować pokolenia lotników przez godne pożegnanie sprzętu na którym latali i który obsługiwali? W ostatnim razie też jest coś magicznego.
Pozostając przy politykach chciałbym nawiązać do klasyka, który mówił że prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy. Tak się składa, że zarówno wojskowi lotnicy, jak i politycy będą mieli okazję do wykazania się w tym względzie. Być może już podczas najbliższego AirShow w Radomiu będzie okazja by się pożegnać z dwoma, może trzema lub nawet czterema typami statków powietrznych, które przez dekady z dumą nosiły na kadłubach szachownice. Czy decydentom wystarczy odwagi i determinacji, by uhonorować pokolenia lotników przez godne pożegnanie sprzętu na którym latali i który obsługiwali? W ostatnim razie też jest coś magicznego.
TOP 3
1. Szkolenie zagranicznych pilotów F-35 w Stanach
Zjednoczonych. Szkolenie polskich
pilotów na F-35 nabiera tempa, więc przybliżenie założeń i przebiegu procesu
jest jak najbardziej wskazane. Pokazanie zagadnienia w szerszym,
międzynarodowym ujęciu jest też jak najbardziej uzasadnione. Nie do końca
jednak przekonuje mnie poświęcenie w tym właśnie artykule miejsca dla czeskiego
symulatora F-35. Czy chodziło tylko o pokazanie jednego, w sumie drobnego
elementu wielkiego programu JSF? Być może chciano pokazać na ile Czesi lepiej
wykorzystali okazje biznesowe, jakie dawał zakup F-35. A może jest to zwykłe
lokowanie produktu? W końcu u nas też potrzebne będzie relatywnie tanie zaplecze
symulatorowe wspierające zamówionych osiem kompleksowych symulatorów misji,
bardzo drogich w zakupie i eksploatacji. Ogólnie rzecz biorąc artykuł jest jak
najbardziej na czasie, a zawartość merytoryczna oraz warsztat Autorów jak
najbardziej O.K.
2. Rosyjskie uzbrojenie lotnicze. Uzbrojenie
strategiczne. W obecnej, niełatwej
sytuacji geopolitycznej, a zwłaszcza wobec wojny na Ukrainie, przybliżenie tego
czym walczy Rosja, zwłaszcza tym czym może łatwo uderzyć i w nas, jest jak
najbardziej uzasadnione. Jeżeli tematem zajmuje się P. Butowski, to mamy
zapewniony materiał ciekawy, aktualny i dobrze napisany. Czy należy się bać?
Nie wiem. Poznać sprzęt często goszczący w doniesieniach środków masowego
przekazu i wyrobić sobie własny pogląd na pewno warto.
3. Zakończenie dostaw samolotów Lockheed MC-130J dla
USAF. Napisanie po ponad
siedemdziesięciu latach od oblotu prototypu, że samolot C-130 Hercules się starzeje wydaje się nie być
niczym odkrywczym. A jednak. Niedługo najnowszej wersji J Super Hercules i jej pochodnym stuknie trzydziestka. Finalizacja
dostaw wersji do zadań specjalnych (MC-130J i HC-130J) stanowi doskonałą okazję
do bliższego przyjrzenia się tym mniej znanym a jednocześnie najbogaciej
wyposażonym samolotom w rodzinie legendarnej maszyny. W materiale nie brakuje też
krótkiej historii poprzednich tego typu wersji Herculesa. Co prawda część artykułu omawiająca historię
wprowadzania samolotów do poszczególnych jednostek jest nieco przynudnawa, a
upór w nazywaniu loadmasterów ładowniczymi godny jest lepszej sprawy, to P.
Henskiemu wyszedł całkiem zgrabny artykuł.
Powiązane wpisy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz